Bob Dylan- World Gone Wrong (1993)

 

Bob Dylan nie był muzykiem, który nagrywał kontynuacje. Zwykle po nagraniu płyty jej kontynuacja była zupełnie inna. W tym przypadku jest inaczej. Po nagraniu udanego "Good As I Been To You", wydał "World Gone Wrong" niemal identyczne pod względem brzmienia i aranżu. Mianowicie jest to album oparty jedynie na gitarze akustycznej i harmonijki, co jest pewnym powrotem do konwencji czterech pierwszych albumów barda. Podobnie jak poprzednik, okazuje się udany, choć nie ma już tu świeżości "Good As I Been To You".

I ta wtórność jest chyba największym minusem albumu, choć nie przeszkadza mi to aż tak. Melodie są w większości udane, niektóre utwory są nawet najlepsze z nieoficjalnego dyptyku. Najbardziej udaną piosenką jest według mnie "Blood In My Eyes". Jest on odrobinę bluesowy i ma naprawdę wspaniały klimat, uwielbiam go słuchać.

Ale to nie jest jedyny udany fragment long playa. Świetnie wypada już bardziej typowy blues "World Gone Wrong" i inne piosenki w tej stylistyce: "Ragged & Dirty", "Broke Down Engine" i "Delia".

Bardziej mieszane uczucia wywołują u mnie piosenki bardziej folkowe. Na pewno najlepszym tego typu utworem jest "Jack-a-Roe". Ma on fajne "snucie historii", które było wcześniej na przykład na poprzedniej płycie w "Diamond Joe".  Reszta to inne już bardziej "zwykłe" utwory w tonacji durowej: "Love Henry", "Two Soldiers", "Lone Pilgrim", "Stack A Lee". Wypadają poprawnie, ale też bez przesady nie są to jakieś arcydzieła. Nie przepadam tylko za tym ostatnim z wymienionych, który brzmi jak prostacka przyśpiewka.

Podsumowując album wypada zdecydowanie pozytywnie. Słuchanie tej płyty sprawia mi sporą przyjemność szczególnie, pamiętając że jest to "tylko" kontynuacja "Good As I Been To You". Może po przesłuchaniu za wiele nie zostaje w głowie i nie wszystkie utwory trzymają równy poziom, jak już napisałem, płytę bardzo miło czasem posłuchać.



Komentarze