Bob Dylan- Under The Red Sky (1990)

 

Często Dylan po nagraniu wielkich dzieł, kompletnie zmieniał brzmienie i nagrywał przeciwieństwo poprzednika. "Under The Red Sky" album wydany po docenionym "Oh Mercy" nie jest pod tym względem wyjątkiem. Mamy tu kompletną zmianę. Album przypomina raczej rock and rollowe "Down In The Groove" niż sentymentalne, introspektywne "Oh Mercy". Sporo jest tu wesołego bluesa, ale chyba najbardziej zaskakują teksty. Przypominają dziecięce rymowanki. Przecież to Dylan! Jest moim ulubionym tekściarzem. Tutaj słowa łagodnie mówiąc nie są zbyt poetyckie. Mimo to muzyka jest całkiem przyjemna, choć daleko jej do "John Wesley Harding" i "Desire", wcześniejszych kontynuacji Dylanowskich dzieł (które same w sobie również są dziełami).

Nawet otwieracz "Wiggle Wiggle" nie odrzuca mnie tak jak niektórych fanów. Moim ulubionym fragmentem longplaya jest jednak utwór tytułowy "Under The Red Sky". Ma naprawdę chwytliwą melodię, można nawet zapomnieć o infantylnym tekście. Trzeci utwór "Unbelievable" to nieskomplikowany rock and roll. Wypada on naprawdę bardzo przekonująco i w tym kierunku podąża ta płyta, jednak potem zaczyna to trochę nudzić. "T.V. Talkin' Song", "10,000 Men" i "Cat's In The Well" to utwory prawie identyczne do piosenki numer trzy, wypadają całkiem udanie gdy się ich słucha, lecz zupełnie wypadają z głowy po ich wyłączeniu.

Dylan próbuje też grać bardziej balladowo. "Born In Time" i "2 x 2", bo o nich mowa mają nienajgorsze melodie, jednak zawsze strasznie mnie kuł w uszy wokal Boba. Zostało nam jeszcze: całkiem dobre "God Knows" i jakby wyjęte z wesołego miasteczka "Handy Dandy" (ma riff organowy przypominający "Like A Rolling Stone").

Ciężki to album do oceny. Nie oszukujmy się "Under The Red Sky" nie jest jakimś arcydziełem. Szanuję Dylana za to, że nie korzystał z popularności poprzedniego albumu i nie nagrał kopii "Oh Mercy". Wydawał on już lepsze takie przeciwieństwa "John Wesley Harding" i "Desire". Nie żeby płyty się jakoś słabo słuchało, jest zdecydowanie dobra, po prostu po wyłączeniu krążka zbyt dużo nie zostaje w głowie.



Komentarze