The Band- Cahoots (1971)

 

Przyznam, że napisanie tej recenzji było dla mnie bardzo trudne. Po pierwszym przesłuchaniu mój odbiór był bardzo, bardzo negatywny. Wydawało mi się, że to album z najbardziej widocznymi złymi, a najsłabiej dobrymi cechami zespołu. Jednak przyznam, że teraz bardziej przekonałem się do tego albumu. Jednak nadal jest mi trochę trudno go ocenić. Na pewno nie jest on tak dobry jak brązowy album. Nadal przyznam, że część piosenek jest mało charakterystycznych, ale to ciągle dobry album.

Nie jestem jednak wielkim fanem pierwszego utworu "Life Is A Carnival". Jest on dość dynamiczny, trochę funkowy i ma charakterystyczne dęciaki, jednak całość jest zbyt niechwytliwa, żeby się podobała. Na szczęście następny utwór, cover Dylana "When I Paint My Masterpiece" wypada dużo lepiej. Ma on bardzo przyjemny, wakacyjny klimat. Ciekawym utworem jest "4% Pantomime", głównie ze względu na występ wokalny Vana Morrisona, którego twórczość bardzo cenię. Sama piosenka nie jest jakaś szczególnie wspaniała, ale ma świetne wokale.

Strona b dawnego wydania winylowego jest trochę mocniejsza od a. Mamy tu: "Shoot Out In The Chinatown", moją ulubioną piosenkę na albumie "The Moon Struck One", chwytliwy "Thinking Out Loud", mający świetny motyw "Smoke Signal" i wzbogacony wspaniałymi dęciakami "Volcano". Ze strony b jedynie zamykający album "The River Hymn" wydaje się gorsze, choć tak naprawdę jest okej.

"Cahoots" to album strasznie trudny do oceny. Niby ma podobne błędy co poprzednie albumy, może nawet w większej ilości, ale na tyle nie zgadzam się z moim pierwszym odbiorem i recenzjami większości krytyków, że boję się że ocenię album za wysoko. W końcu to bardzo przyjemny, wakacyjny album.



Komentarze