Bob Dylan- Nashville Skyline (1969)

Bob Dylan w 1966 był już ogromną gwiazdą. Poczuł się bardzo przygnębiony sławą i wykorzystał wypadek motocyklowy, żeby odejść  od koncertowania. W 1967 przez pewien czas nagrywał z zespołem The Band, jednak porzucił to i stworzył swój nowy solowy album pod tytułem "John Wesley Harding". Był on przeciwieństwem swojego poprzedniego albumu "Blonde On Blonde". Był bardziej ascetyczny, ale również bardziej optymistyczny i ciepły. W 1968 Bob nic nie wydał, co w dzisiejszych czasach może się wydawać zupełnie neutralnym faktem, ale w latach sześćdziesiątych, to było coś niezwykłego, bo płyty były zazwyczaj wydawane co najmniej jedną płytę rocznie, czasem nawet dwie, czy trzy. W 1969 jednak powrócił do pracy studyjnej i nagrał "Nashville Skyline". Zaskoczył on jeszcze bardziej niż poprzednik, bo stworzył album, w stylu... country. Również głos Dylana bardzo się zmienił, brzmi dużo optymistyczniej i weselnej.

Album jest cały wypełniony fajnym klimatem. Dylan już nie jest cyniczny jak np. w "Ballad Of Thin Man". Nie krytykuje tutaj nikogo, po prostu śpiewa o tym, że jest szczęśliwy z rodziną. Bardzo dobrze brzmi jako dokument pewnego okresu w życiu artysty. Oczywiście mamy tu hit "Lay Lady Lay", który jest naprawdę dobry, ale nie ma tu złych punktów. Wiem, że country jest często hejtowanym gatunkiem, ale mi on nigdy nie przeszkadzał. Wszystkie utwory są wypełnione charakterystycznym, szczęśliwym klimatem. Szkoda, że album nie jest dłuższy, bo nie trwa nawet pół godziny.

Jak już powiedziałem, "Nashville Skyline" to naprawdę fantastyczny album. Muszę jednak przyznać, że mimo mojej wielkiej sympatii, to nie jest idealna płyta. Brzmienie mogłoby być trochę lepsze. Muszę też niestety przyznać, że mimo braku słabych piosenek, najwyższe punkty nie są, aż tak dobre jak na poprzednich long playach, choć są to naprawdę świetne kawałki. Tak na prawdę dzięki temu mamy bardziej spójny krążek, od początku do końca. Nie chcę za dużo narzekać, bo to wspaniały album, bardzo przyjemnie się go słucha.



Komentarze