The Beatles- Revolver (1966)

 

Poprzednia płyta Beatlesów "Rubber Soul" była początkiem eksperymentów, jednak kolejny w kolei album "Revolver" jest już zupełną rewolucją. Tutaj przełomowość jest niemal w każdym utworze, nie tylko dla Beatlesów, ale i dla całej muzyki. Wtedy dopiero raczkował rock psychodeliczny, czyli gatunek muzyki z wyraźnymi wpływami środków psychoaktywnych. Jest to jedna z pierwszych płyt w tym stylu. Ponadto w paru piosenkach jest wyjątkowo ostre brzmienie jak na tamte czasy.

Same utwory prezentują się także jak z najlepszej strony. Jednym z moich faworytów jest wzbogacone fajnymi dęciakami "Got To Get You Into My Life", które jest też bardzo niedocenioną piosenką. Innym deep cutsem jest "She Said She Said" z dobrym, ostrzejszym riffem.

Jednak większość z tych utworów to absolutne klasyki. Oczywiście one też są znakomite. Jedyną piosenką za którą nigdy szczególnie nie przepadałem jest "Yellow Submarine", której według mnie, kult przewyższa jej rzeczystą wartość. Nie znaczy to jednak, że to fatalna piosenka. Reszta to jednak absolutnie fantastyczne utwory. Jest tu pełno klasyków: niemal hardrockowe "Taxman", wzbogacone świetnymi smyczkami "Eleanor Rigby", senne "I'm Only Sleeping", czy świetne paulowe ballady: "Here There And Everywhere" i "For No One". Na uwagę jak najbardziej zasługują również: wodewilowe "Good Day Sunshine" i już ostrzejsze trzy utwory: "And Your Birld Can Sing", "Doctor Robert" i "I Want To Tell You".

Choć wszystkie piosenki brzmią eksperymentalnie, to najbardziej takie są dwie "Love You Too" i "Tommorow Never Knows". Pierwsze napisane przez George'a Harrisona to piosenka z wpływami wschodnimi. Mimo, że utwór teoretycznie nie powinna mi się podobać, to przykuwa moją uwagę swoim transowym klimatem. "Tommorow Never Knows" natomiast to już kompletnie odjechany kawałek. Jest tam pełno odwracania ścieżek i innych efektów, które w 1966 musiały robić ogromne wrażenie. Znowu klimat nagrania to spory plus nagrania.

"Revolver" to jeden z najważniejszych albumów. Mało jest aż tak rewolucyjnych płyt w historii. Dobrze, że Beatlesi nie zapomniali o dobrych melodiach. Krótko mówiąc Beatlesi połączyli przebojowość, z przełomowością. Należy im się za to szacunek.



Komentarze