The Beatles- Please, Please Me (1963)

 

    Jak zacząć stronę z recenzjami z muzyką rockową? Chyba najlepiej od początku. Dla mnie taki początek był w 1963 roku, a dokładnie na płycie Please, Please Me Beatlesów. I to nie w jednym tego słowa znaczeniu. Oprócz tego, że to pierwszy album brzmiący tak dobrze w muzyce rozrywkowej, to dla mnie to był początek wielkiej fascynacji muzyką. 
    Nie jestem wielkim fanem dźwięków sprzed debiutu Beatlesów. Ale nawet jeśli ktoś jest miłośnikiem takiego grania musi przyznać, że Please, Please Me zaczyna nowy rozdział w muzyce. Niektórzy wciąż zarzucają wczesnym Beatlesom archaiczność, której ja zwyczajnie nie słyszę. Dla mnie album jest świeży i brzmi niemal tak dobrze jak w chwili wydania. Choć pewnie w grę wchodzi dla mnie sentyment do płyty, który mam ogromny.
    Dominują tu krótkie utwory (średnia to około dwóch minut), jest ich czternaście, a album niewiele przekracza 30 minut. Proporcję niewiele lat później się zmieniły. Nie zapominajmy jednak o świetnym brzmieniu, które było lepsze niż cokolwiek wcześniejszego. Cieszę się, że nie ma tu infantylnych smyczków, czy innych niepotrzebnych ozdobników, tak popularnych w tandecie tamtych czasów. O świetnych melodiach nie wspominałem, bo to sprawa oczywista.
    Wejście jest mistrzowskie w postaci "I Saw Her Standing There". I to "one, two, three, faw" na początku... Na pewno jeden z najlepszych rockerów w historii muzyki. Podobny poziom energii jest w ozdobionym świetnymi wokalami "Twist And Shout", pozytywnym "Chains", super przebojowym "Please, Please Me" i już bardziej schematycznym, aczkolwiek cały czas wspaniałym, śpiewanym przez Ringo Starra "Boys"
    Ale nie samymi rockerami "Please, Please Me" stoi i mamy tu także równie przekonujące ballady: autorskie "Misery", covery "Taste Of Honey" i "Anna (Go To Him) i moja ulubiona, napisana przez Lennona "Ask Me Why".
    Nie wspomniałem jeszcze o chwytliwym "Do You Want To Know A Secret", "There's A Place" i singlowym "Love Me Do" ze strasznie charakterystycznym motywem na harmonijce.
   
     "Please, Please Me" to według mnie jeden z tych albumów, gdzie każda piosenka się czymś wyróżnia, a oprócz tego że album jest przełomowy, to dla mnie jest również bardzo osobisty. Zdecydowanie jeden z najlepszych debiutów w historii.




Komentarze