The Beatles- Let It Be (1970)

 

Ósmego maja 1970, został wydany album "Let It Be", ostatnia płyta Beatlesów. Nie jest ona całkiem ostatnia, ponieważ była nagrywana przed "Abbey Road". Potem były wykonywane jeszcze dogrywki Phila Spectora, jednak już bez udziału Beatlesów. Kiedy album został wydany zespół nie istniał. Może dlatego, że nie poprowadzono projektu od początku do końca, album nie wyszedł tak dobrze, jak którakolwiek inna prawdziwa płyta zespołu (czyli nie "Yellow Submarine"). Wiem, że "Let It Be" ma wielu zwolenników, ale dla mnie to krążek na pewno nie najgorszy jaki słyszałem, ale pełen wad.

Przede wszystkim dogrywki Phila Spectora, były tylko w części utworach, przez co mamy nie przyjemny kontrast pomiędzy niektórymi piosenkami. Same wzbogacanie utworów mogły wyjść lepiej, bo czasami dodają trochę za dużo lukru. Płyta zwyczajnie jest niespójna. Poza tym nie mogę zrozumieć mówionych wstawek, pomiędzy piosenkami, które są zwyczajnie niepotrzebne.

Piosenki na szczęcie wypadają już dużo lepiej. Daleko im, w większości do najlepszych utworów wielkiej czwórki, ale z pewnością najwyższe punkty wynagradzają bardziej kiepskie piosenki. Do najlepszych zalicza się zdecydowanie: piękna ballada "Across The Universe", rockowe "I've Got A Feeling", bardzo ładne "The Long And Winding Road", bluesowe "Get Back", a zwłaszcza najlepsze, przepiękne "Let It Be". Ten ostatni utwór, nie wiadomo czemu jest otoczony dwoma miniaturkami, nie mam pojęcia czemu. "Dig It" i "Maggie Mae", bo o nich mowa, może nie odpychają, ale są kompletnie niepotrzebne.

Pozostałe piosenki wypadają całkiem niezłe, są to: folkowe "Two Of Us", bardziej normalne, ale cały czas w porządku "Dig A Pony", łączące patos i bardziej rockowe oblicze "I Me Mine", rock and rollowe "One After 909" i typowy dwunastotaktowy blues "For You Blue". Wszystkie nie są najgorsze, choć Beatlesi na poprzednich płytach przyzwyczajali nas do lepszych rzeczy.

Bardzo chciałbym, przesłuchać "Let It Be" nie wiedząc, że nagrali to Beatlesi. Album na pewno nie jest słaby. Po prostu jeśli porównamy go do, któregokolwiek wcześniejszego albumu Beatlesów (oprócz "Yellow Submarine") wypada raczej blado. Nie jest to jednak uczciwie porównanie. Płyta sama w sobie jest bardzo dobra, mimo wszystkich błedów jak niespójność, mamy tu naprawdę fajne melodie. Po prostu oczekiwałem trochę więcej, po moim ulubionym zespole.





Komentarze