The Beatles- Beatles For Sale (1964)

Na tym albumie Beatlesom szczególnie zaczęła doskwierać sława. Widać to już na okładce. Większość zdjęć pokazuje ich wesołych i uśmiechniętych, a tu wyglądają na wykończonych. Rzeczywiście wtedy byli ciągle zajęci przez koncerty, kręcenie filmów, występy telewizyjne, wywiady itp. Mieli bardzo mało czasu na napisanie piosenek na kolejny album. W konsekwencji znów Beatlesi koło ośmiu piosenek napisanych przez Lennona i McCartney'a wspomagają się sześcioma coverami. Nie mogli też za wiele zmienić w swojej muzyce i w konsekwencji jest tu sporo rock and rolla znanego już nam z poprzednich albumów.

A jednak jest tu trochę nowych rzeczy. Pierwszą jest większa ilość piosenek w stylu country, który wcześniej był wcześniej w bardzo małej ilości. Ważniejszą zmiana jest jednak zainteresowanie Bobem Dylanem. Dla mnie to bardzo ważne, ponieważ Bob Dylan to koło Beatlesów mój ulubiony artysta. Są tu pewne elementy folkowe i większa staranność przy tekstach.

Z pierwszego akapitu mogłoby wynikać, że nie przepadam za "Beatles For Sale". Nic bardziej mylnego. Uważam ten album za fantastyczny. Znalazło się tu jedne z moich ulubionych piosenek Beatlesów. Na pewno takim utworem jest "I'm A Loser". Widać tu jak bardzo Lennon rozwinął się tekstowo. Muzycznie jest też wyśmienicie i czuć tu wpływy Dylana. Bardzo lubię również "I Don't Want To Spoil The Party" między innymi za świetny countrowy klimat.

Reszta piosenek nawet jeśli nie są tak dobre jak dwie, które już wymieniłem, prezentują się bardzo pozytywnie. Nawet covery, są fajne pomimo, że ich obecność można odebrać jako brak weny. Jest tu sporo schematycznego rock and rolla "Rock And Roll Music", "Kansas City/ Hey Hey Hey Hey!" i "Honey Don't" i "Everybody's Trying To Be My Baby" (w dwóch ostatnich pojawiły się wpływy country). Mimo, że istnieje sporo podobnych piosenek, to te nadrabiają energią i tym, że są świetnie zagrane. Również wolniejsze, optymistyczne "Words Of Love" prezentuje się bardzo pozytywnie. Inny cover również bardziej balladowe "Mr Moonlight" jest bardzo hejtowane, czasami nawet uważane za najgorszą piosenkę Beatlesów. Nie mogę tego zrozumieć, zawsze bardzo za nią przepadałem.

Jednak najlepsze piosenki to te autorskie. Nowością jest na pewno melancholia w "No Reply", Reszta to jednak pozytywne piosenki. Najbardziej znanym utworem jest popowe "Eight Days A Week". Inne mniej znane piosenki przyciągają swoją bezpretensjonalnością. Przykładem może być delikatna ballada "I'll Follow The Sun", countrowe "Baby's In Black", albo już zwyczajne proste piosenki "Every Little Thing" i "What You're Doing"

"Beatles For Sale" to bardzo dobry album. Ukazuje, że można będąc naprawdę zapracowanym stworzyć coś świetnego. Jednak album stawiam odrobinę niżej niż trzy poprzednie. Po prostu tam nie było ani jednej złej piosenki, a tu część jest troszkę gorsza niż reszta. Mowa tu o coverach "Honey Don't" i "Everybody's Trying To Be My Baby". Nie są beznadziejne i gdyby to był inny zespół to pewnie bym był zachwycony. Jednak album absolutnie nie jest rozczarowaniem i przynosi sporo naprawdę dobrej muzyki.









Komentarze